Świadectwo formacji w Ruchu Światło-Życie

Drodzy!

Chciałam się z Wami podzielić czymś, co z jakąś szczególną intensywnością zdarzyło mi się przez ostatnie 2 dni. Jak przynajmniej część z Was wie, przez dłuższy czas, tak jak niektórzy z Was teraz, byłam we wspólnocie oazowej – i jako uczestnik, i jako animator. Teraz od ponad roku pracuję w małym zakładzie farmaceutycznym i… właśnie. U mnie w pracy wiedzą, że jestem wierząca (i że nie piję), i zdarzają się nam rozmowy na tematy religijne.

Od wczoraj nastały jakieś dwa intensywniejsze pod tym względem dni (no w sumie zwłaszcza bieżący). Dziś byłam na pogrzebie Mamy mojej koleżanki i w rozmowie z jedną z osób z pracy napisałam, że było o tym, że grób jest/ma być znakiem nadziei. I się zaczęło.  Tematyka była ciężkim działem, bo przez to, że jej to nie przekonuje, poszło do tego, co będzie w niebie, jeśli ktoś miał na ziemi dwóch mężów, potem czemu mamy odpowiadać za grzech, który popełniła jedna osoba (a więc tematyka grzechu pierworodnego), a jeszcze dalej dlaczego seks przed ślubem jest grzechem, a po ślubie już nie.  Tak, zmęczyłam się.  

Ale wiecie co… Nie wiem jak bym się odnajdowała w takich rozmowach, gdyby nie formacja w oazie. Owszem, jestem z naprawdę wierzącej rodziny i “dostęp” do wiary, Kościoła, sakramentów miałam prostszy. Ale lata formacji zrobiły swoje. Nie wiem jak bez niej umiałabym po pierwsze przyznać się tak otwarcie do bycia wierzącą, po drugie ile w takich debatach potrafiłabym wytłumaczyć, nie wychodząc na osobę, która chodzi do kościoła, bo tak się robi. Nie wiem wszystkiego, w razie czego dopytam lub doczytam, ale i dla mnie jest to wartościowe – bo pozwala bardziej własną wiarę pogłębiać.

Moja dzisiejsza “rozmówczyni” twierdzi, że byłam chyba jedyną osobą, która wiedziała, po co się pości (o tym rozmawiałyśmy w Środę Popielcową po tym, jak nie poszłam z nimi na drugie śniadanie). Nie wiem, czy bez oazy siadałabym, choć jeszcze niestety nieregularnie, sama do Pisma Świętego, czy głębiej rozumiałabym Eucharystię i głębiej podchodziła do spowiedzi, a też czy odważyłabym się mieć stałego spowiednika (a szczęśliwie go mam). Oaza mocno moją wiarę kształtowała. Nie wiem czy umiałabym tak służyć i się poświęcać. I może nie wszystkich do “swoich” racji przekonam, ale może to nawet nie o to chodzi. Kto wie, czy nie jest tak, że ci ludzie nie spotkali pierwszy raz w życiu (albo drugi, trzeci dopiero) kogoś, kto w ogóle coś więcej im o wierze i nauczaniu Kościoła potrafi powiedzieć. I nie przeczy całkowicie swoją postawą wyznawanym poglądom. A uwierzcie, nie wiecie, kiedy to owoce przyniesie. Może dopiero za 10, 20, 30 lat, może zasiejecie w kimś ziarno, które w jakiejś sytuacji go uratuje.

Już w sobotę będzie Diecezjalny Dzień Wspólnoty i usłyszymy świadectwa porekolekcyjne. Nie bójcie się swoich świadectw! Nie bójcie się ich też na codzień! Naprawdę rzeczy, które dla Was mogą wydawać się małe, mogą być bardzo komuś potrzebne. Do mnie już prawie 2 lata temu napisała dziewczyna, która po tym, co wrzucam na swoim profilu na Facebooku się kapnęła, że jestem dość w Kościół zaangażowana i że będę dobrą osobą, by się z tym do mnie zwrócić – szukała jakiegoś miejsca/osoby do spowiedzi w formie rozmowy, a u spowiedzi nie była ówcześnie ponad 10 (!) lat. Takiego czegoś nie przewidziałam…

Zachęcam – korzystajcie z formacji oazowej pełnymi garściami i idźcie w świat głosić wielkie dzieła Boże.

WARTO W OAZĘ!!!

Kasia

Zachęcamy do podzielenia się swoim świadectwem czy to z rekolekcji, czy tak jak Kasia – z życia codziennego.
Nigdy nie wiemy czy przypadkiem nasze słowa nie są tymi, które ktoś potrzebował usłyszeć.

Świadectwa w dowolnym formacie można przesyłać na adres j u s t y n a @ o a z a d l . pl